O Jurandzie kilka słów napisałam w wątku Gwidona. Tu krótko powtórzę, że mi się podobało.
Gianca Jacka Łukawskiego kupiła mnie w pełni. Przygody żeglującego w przestworzach pirata przemówiły do mojej wyobraźni i przypomniały marynistyczne lektury z dawnych lat. Jeśli tak wygląda (pod względem pomysłu, świata i stylu) książka Jacka, to już wpisuję ją na listę. Bardzo mi się podobało.
Czarne kwiaty Andrzeja Miszczaka zaczęłam czytać, ale im dalej w tekst, tym oporniej mi szło, aż porzuciłam lekturę. Rzeczywistość pokazana w opowiadaniu toczka w toczkę odzwierciedla tę naszą prawdziwą. A ja nie tego oczekuję od lektury, która ma mi pozwolić oderwać się od tego, co mam na co dzień dokoła i we wszystkich mediach.
Edycja.
Wędkarza Julii Zonis i Igora Awilczenko odebrałam raczej neutralnie.
Spalę ten świat w płomieniu mojej nienawiści Jewgienija Szikowa – całkiem fajna opowiastka z ciekawym zakończeniem.
Kościane łabędzie Amandale C.S.E. Cooney – I tu mam zagwozdkę, bo nie wiem, czyja to wina – autorki, czy tłumacza, ale czytało mi się ciężko. Potykałam się na – moim zdaniem – dziwnych konstrukcjach i słowach, które nie bardzo mi pasowały do czegokolwiek. Nie było tego pełno, ale wystarczająco dużo, by zepsuć mi przyjemność z lektury.
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Śniąca
Bardzo dziękuję za miłe słowa. Jest mi niezmiernie miło, że opowiadanie Ci się podobało
Zapraszam: www.jacek-lukawski.pl
Czarne Kwiaty- początkowo miałam problem, żeby poczuć ten tekst. Zaczynałam czytać od niego numer a ostatecznie zostawiłam go na koniec. Całkiem znośny kryminał, chociaż końcówka mnie rozczarowała. No i naprawdę nie wiem, z jakiego powodu właściwie główny bohater prowadzi śledztwo.
Jurand- miło się czytało, a pomysł z krzyżakami świetny.
Gianca- są piraci więc musiało mi się spodobać. Ciekawy pomysł, dobrze wykreowany świat, nabrałam ochotę na przeczytanie powieści autora.
Wędkarz- początek mnie zaintrygował, potem było gorzej. Zakończenie jakoś mnie nie przekonało, a szkoda. bo sam pomysł naprawdę mi się spodobał.
Spalę ten świat w płomieniu mojej nienawiści- naprawdę zabawne. Lekka, przyjemna lektura, w sam raz na wakacje.
Kościane łabędzie Amandale- najlepszy tekst w numerze, jak na razie najlepsze opowiadanie, jakie przeczytałam w tym roku. Po prostu zachwyciłam się tym opowiadaniem. Baśniowy klimat, fabuła, bohaterowie, to wszystko sprawiło, że kiedy skończyłam czytać, żałowałam, że to już koniec. Jak dla mnie o niebo lepsze od Wód Wersalu.